Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/065

Ta strona została skorygowana.

skórce forboty wydeseniował. Nie, to nie Krysia, i basta.
Jednakże Pan Kaźmiérz nie zdradził się z żadném z tych spostrzeżeń, i ani zmrużył oczu gdy Pan Rajca wytrząsając sukienkę, mówił:
— Zbrukana-ci ona, i nie dziw, przeszła bez łapy Tatarskie i bez Rynki Leopolskie, aleć zawdy widno jako to z pańskiego domu dziecko, z takiego, jak Waszmościny, nieprawdaż?
Zagadnięty, wywinął się uwagą:
— Ale jakożeś to Wacpanna robiła, aby się zmieścić w takowy łątkowy przyodziewek?
A gdy Hedwiga zapytała:
— Powiedz mi Waszmość, czy ta siostrzyczka była wonczas taka malutka jak i ja? A może Wasza Miłość sobie przypomnisz czy miała takowy przyodziewek?
Odpowiedział wymijająco:
— Juścić że mała była, to wiem. Ale czy miała takową sukienkę, tego ja wiedzieć nie mogę. Takie kuse chłopię jakom ja był wonczas, nie baczy na żadne białogłowskie ochędóztwa, jeno za batem i konikiem się ugania. Ale ja powiem Wacpaństwu tak: Jutro wracam doma. Tedy opowiem wszystko Panu Miecznikowi.....
— Co to za Miecznik? — Spytał Majster.
— A no, mój Ociec. Tedy powiem wiernie Panu Oćcu, a juści on będzie wiedział najlepiéj, czy Krysia miała takowe przyodzianie, i czy nosiła Szkaplirzyk, co jest u dziecka rzecz niebywała, i może stanąć za «lico». Tedy Wacpaństwu napiszę co Pan Ociec powiedział, a może