dziwacznego przydatku. I tak, we fresku poświęconym Djannie, Akteon, już na pół zmieniony w jelenia i wyskakujący z obrazu, bardzo dobre sprawia wrażenie. Ale taki «koncept» nie wszędzie mógł być z równém szczęściem przystosowany. W «Sądzie Ostatecznym» naprzykład, ów jeleń co smętném okiem przygląda się duszom potępionych, stanowi zagadkę, nad którą dzisiejsi widzowie napróżno sobie łamią głowę. Tymczasem klucz zagadki taki prosty! Każda Gilda chciała mieć swego jelenia, musiał więc jeleń znaleźć się i w Dniu Sądnym. Pytanie tylko, w jakiém usposobieniu twórca obrazu go tam domalował? Czy śmiejąc się dobrodusznie z pustego żarciku? Czy naigrawając się gorzko z «filisterstwa» swoich Mecenasów?
Pod rzędem fresków, stoją z obu stron ławy ciężkie i wspaniałe, rzeźbione jakby stalle, a przed niemi niemniéj pomnikowe stoły. (Dziś, dla potrzeb Giełdy, wysunięte na środek sali). Ale najgrubszym tu pomnikiem, jest piec olbrzymi, prawdziwy patryjarcha pieców, gmach wielopiętrowy, którego polewa, o wypukłych kwiatach i osóbkach, o barwach rozlicznych ale nieco fałszywych, majaczy nakształt wyblakłéj makaty.
Nad tém wszystkiém zaokrągla się przepyszne sklepienie, długie i wysokie jak u nawy kościelnéj, oparte na czterech słupach, zaznaczających środek sali.
Z owych sklepień zwieszają się ozdoby, dziwne, i niezaprzeczenie stosowne dla portowego miasta; są to kołyszące się na sznurach, maleńkie
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/125
Ta strona została skorygowana.