powiem: w niejednym nieprzezpiecznym casusie, my widzieli jako to istne są heroy.
— Ale wszystkiém trzęsą. — Przerwał chudy Frydrych. — Wszystkiém trzęsą, a nam co po tém? Kto flottą rządzi? Panowie Szpiryngi. Kto cło wybiera? Panowie Szpiryngi. Kto wszelki zatarg rozsądza? Panowie Szpiryngi. Dla czego właśnie oni?
— Dla tego, że Król Jegomość raz przecie znalazł sobie ludzie, co nie służą prywacie téj lub onéj prowincyi, abo prywacie tego lub onego miasta, ale służą pospolitéj rzeczy. I kłamie kto powieda że oni sami jedni rządzą. Wszakci w onéj Morskiéj Komissyi zasiadają rozmaite dygnitarze, i Denhoffy, i Ossolińscy, i Guldenszterny. A wszakci są tam i nasze rodowite Gdańszczany? Czy nasz kompan, poborca Jerzy Hefel tam nie siedzi, co? A wszystko same zacne persony. Król Jegomość dobry ociec, a my zawdy byli złe dzieci.
Tu znowu ryży Wójt Hecker, ozwał się z fałszywym uśmiechem:
— A po co się Waszmość tak sierdzisz? Nikt z nas tu nic nie gada przeciwko Królowi Jegomości, jeno żeby nie było tych przeklętych Szpiryn.....
Tu mówca, niedokończywszy wyrazu, pozostał z otwartemi ustami, towarzysze jego także nagle zamilkli. Wszyscy zwrócili oczy ku wejściu, gdzie powstał wielki szum i rozruch. Tłum rozstąpił się z uszanowaniem, i weszło trzech okazałych mężów; byli to trzéj bracia, Izaak, Abraham i Arnst Spiryngowie[1], rodem z Delftu, Ko-
- ↑ O braciach Spiryngach, Spiryngowém cle, Komissji Morskiéj, itd. czytaj bliższe szczegóły w przewybornym Artykule Juljana Bartoszewicza p. t. Polska marynarka w Encyklopedji Powsz. Orgelbranda, Tom 21, str. 132 i dalsze.