na linie, którzy do dziś dnia zdumiewają widzów tym lub owym jego ułamkiem.
Przez ciąg siedemnastego wieku, cała Europa szalała za Gigą. Szalał za nią i Gdańsk rozbawiony, témbardziéj, że mnóstwo mieszkało w nim Szkotów; było nawet jedno przedmieście zwane Szkockiém; wprawdzie, miasto miewało częste zatargi z tém przedmieściem, (którego mieszkańcy, zabici katolicy, bronili gorliwie praw Biskupich), ale przy «okrągłym stole» Artusowéj uciechy, zapominano krwawych dysput, i wobec owéj czarodziejskiéj nuty, wszystkie serca na chwilę w jeden rytm uderzyły.
Widząc pary dobierające się skwapliwie, Pan Kaźmiérz coraz żałośniéj opuszczał ręce i głowę. A więc i Giga dla niego przepadnie? Ta Giga, w któréj — dzięki marynarskiéj swojéj sile i zwinności — tak wielkie zawsze odnosił tryumfy!
Wiedziały o tych tryumfach damy; to téż dziwiły się i krzywiły, czemu piękny Porucznik żadnéj z nich nie zaprasza? Nakoniec, pewna Pani Wójtowa, tęga i rumiana jak piwonja, wzięła się na odwagę, trzepnęła go facoletem po ramieniu, i spytała:
— A co to Waszmość tak się zapamiętywasz jak figura na mauzoleum? Nie lepiéj byś to Waszmość szedł do tanku?
— A poszedł by ci ja na skrzydłach, cóż kiedy ona białogłowa com ją sobie zarekwirował, jeszcze nie nadciągnęła z miasta.
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/142
Ta strona została skorygowana.