rozmowę. I tak, przy pierwszym ukłonie, zapytał: — Na jaką to pamiątkę Wacpanna zawdy się odziewasz w niebieskość i białość? Czy dla tego że z nieba zeszłaś, i że konserwujesz niewinność Aniołów Pańskich?
Hedwiga ująwszy suknię w obie ręce, i oddawszy mu wzajemny ukłon, odpowiadała:
— Nie, proszę Waszmości. To na pamiątkę onych szatek, co mię w nich poganie zabrali. To były ostatnie szatki w jakie mnie moja matka przyodziała, i kiedy takowe noszę, to mi się wydawa, jakobym jeszcze pełniła rozkazanie mojéj świętéj matki.
Tu żywsze zwroty przerwały rozmowę.
I znowu; w chwili gdy podawał jéj rękę, tancerz nagle przystanął jakgdyby olśniony, oczy sobie drugą ręką przysłonił, i spytał:
— W jakiéj to kryniczce Wacpanna się mywasz?
Ona, obiegłszy go do koła, położyła paluszek na ustach, i odrzekła:
— A! To mój sekret.
A znów on, ścigając ją kolisto, wedle figury tańca pochylił przed nią kolano, i patrząc błagalnie, mówił:
— Zmiłuj-że się, o panno mego serca, nad memi oczyma, boć ja oślepnę od glancu twojéj urody.
Ona, wykręciła się na końcu stopy, i odparła figlarnie:
— A kto Waszmości każe patrzéć?
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/152
Ta strona została skorygowana.