mość dobiłeś. Harde to dziecko, co śmié takie rzeczy gadać. Trza ją nauczyć moresu.
— Nie hardać ona, kiedy chce miéć Waściny assentyment.
— Czy chce czy niechce, bez mojego assentymentu nic nie będzie. Gdzieżeś to Waszmość czytał takie prawo, aby uczciwa frajlein, sama dawała decyzyę o swoim hymenie? To rzecz rodziców, abo familijnego konsylium. A w tym trybunale, ociec abo opiekun, to najwyższy sędzia.
— Masz racyę Waszeć, jeno i w téj lex jest excepcya.
— Naprzykład, jaka?
— Wtedy, kiedy sędzia jest razem i stroną.
— Po palestrancku Waszmość mię zajeżdżasz. Ja prosty człek, nierozumiem tych subtelności. Jeno wiem że z tego nic nie będzie.
— Czy to jest ostatnie Waszecine słowo? Panie Rajco, weź tę rzecz na rozmysł, abyś dzisiejszéj wiolencyi kiedyś nie pożałował. Ja jeszcze poczekam, Waszeć myśl odmienisz, i jeszcze raz pogadamy.
— Nie, Panie kawalerze, próżno się Waszmość nie fatyguj, keine gadanie rzecz skończona.
Tu Pan Majster powstał, ukłonił się sztywnie, i zakończył:
— Raz jeszcze uniżenie dziękuję za onor nam wyrządzony, acz na moją aftikcyę po niewczasie, i żegnam Waszą Miłość, bom ciężko chor, i pono przyjdzie mi opuścić tę piękną kompanię.
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/158
Ta strona została skorygowana.