— Co takiego? Co się z Wacpanną dzieje?
— Czytaj Wacpani..... Masz.....
Pani Flora wzięła papiérek, i chcąc głośno przeczytać, już otwierała usta, gdy Hedwiga chwyciła ją za ramię.
— Cicho..... cicho..... — Szepnęła. — Czytaj to jeno dla siebie, aby kto nie posłyszał.....
Pani Flora zaczęła wzrokiem przebiegać pismo, i wnet i na jéj twarzy odmalowało się wielkie wzruszenie. Podniosła ku Hedwidze oczy zdumione, i jakby nieśmiałe.
— A to dopiero odkrycie! — Rzekła. — Po prostu, cudowne.
Hedwiga nagle spoważniała. Zwinęła napowrót ów papiérek, i nabożnie do ust go przycisnęła.
— Mój Boże! Tylem lat nosiła on Szkaplirz, i anim wiedziała co mam!
Potém zapadła w głębokie zamyślenie.
— Powiédz Wacpani, co z tém robić?
Pani Flora także się zamyśliła.
— Ja, — rzekła po chwili z niejakiém wahaniem — żebym tak była Wacpanną, tobym tego Panu Schultzowi nie pokazowała.
— I mnie się toż samo widzi. Żeby tak żyła Pani Dorota, o! tobym pokazała, ale tera inaksza rzecz....
— Tak właśnie. On gotów by Wacpannie taki skarb zabrać, i nie oddać jeno za twardemi kondycyami, abo i spaliłby onę kartkę, aby na zawdy ostać się jedynym Wacpanny seniorem.
— Więc tedy co robić? Bo cóś trza prze-
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/269
Ta strona została przepisana.