czy. U nas, co bogobojna białogłowa, to z różańcem, a co mąż rycerski, to wąsal.
— Czekaj-no Waszmość, ja jeszcze cóś o Panu Oćcu powiem..... rzecz to ucieszna, chociaż ja takoż się tego bojałam. Oto, jak był komu rad, abo się komu dziwował, to zawdy mawiał: «A niechże cię Turek zjé!»
— Jezu Marya! Józefie Święty! A toć to akurat przysłowie Pana Oćca, Pana Miecznika! A toć to Wacpani chyba nasza Krysia, bo niéma na świecie drugiego człeka z tém proverbium, ja przynajmniéj na takiego drugiego jeszczem się nie natknął. Jezu Marya! Co jeszcze wiesz? Jaki to tam u nas dom? Jaki sad?
— O! To mi się w głowie nie ostało. Wiem jeno, że za sadem, nad jakowąś wodą, była góra....
— Nie góra, jeno kopiec, stary graniczny kopiec.....
— Może to kopiec, ale dla mnie małéj, to była cała góra. Jam się tam zawdy gramoliła, aby patrzéć jak się tam bawili moi trzéj braciszkowie.....
— Trzéj? Więc i ty miałaś trzech? A pamiętasz jak się nazowali?
— O! To pamiętam. Stasio, Adaś i Kazio.....
— Boże mój! Toć ja jestem ten Kazio! Krysiu! Tyś moja Krysia!..... Już teraz jabym przysiągł żeś ty prawdziwa Krysia!
I porwał ją w objęcia, i w gwałtownych uściskach zapytywał jeszcze:
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/311
Ta strona została przepisana.