jaką goryczą Krysia. — Wciąż gadam i myślę o mojéj personie, a jam nie powinna teraz myśleć o niczém, jeno o téj nieszczęsnéj Marysi, co tam jeszcze kołacze się w onych jakowychś niebezpiecznościach..... Co tu robić? Co tu robić? trzać ją na gwałt ratować.
— Już nad tém nie susz sobie łepka, moja Panno. — Odparł z uśmiéchem Pan Władysław. — Już od tego my dwaj, IMci Pan Korycki i ja. Waszmość znasz najlepiéj tamtejsze konjuktury, to mi powiész co trza czynić, aby tę rzecz przeprocessować cum honore et successu. Szkoda żeś Waszmość trafił na taki tumult w domu: ale niechno sie tylko z weselem uładzę, zaraz na koń, i jazda!
Tu zwróciwszy się do Panny Młodéj, zapytał:
— Tylko, cóż moja Panna powié na to, że ledwie-ci dostała męża, już ten mąż drałła do morza?
Krysia odrzekła, głosem nieco twardym:
— Żebyś Waszmość nie był powiedział; «Jadę!» Tobym Waszmości posłała moją kądziel, a sama-bym pojachała między Niemce, i wykradła moją przyszłą bratowę, boć ona tu piérwsza niż ja.
— Oho-ho! To mi Herodek! — zawołał śmiejąc się Pan Młody. — Ale nie szkodzi nic. To właśnie żonka dla Rotmistrza. Niech-no mię kiedy usieką w potrzebie, to ty zaraz weźmiesz
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/315
Ta strona została przepisana.