Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/327

Ta strona została przepisana.

— I mnie proszę zapisać! — Zawołał jeden z obecnych.
— I mnie!
— I mnie!
— I nas!
Po zliczeniu głosów, okazało się, iż jest siedmiu ochotników. Byli to wszystko ludzie młodzi, niezwiąząni żadnym rodzinnym obowiązkiem, wszyscy dorodni, chciwi rzeczy niezwykłych, a zwłaszcza miłosnych; to téż i ta wyprawa pociągnęła ich swoją rycerską cechą.
Wszyscy jak stali, razem ze swemi dwoma przywódcami, przypadli do kolan Pani Starościny, prosząc o błogosławieństwo na drogę. Ta ich w koléj polecała Panu Bogu, i dziękowała za współczucie okazane jéj dziecięciu.



Na ten widok, całe towarzystwo zamilkło z namaszczeniem, a potém ruszyło się od stołu, aby odjeżdżających żegnać i przeprowadzać.
Nim jednak opuszczono salę, jeden z ochotników zawołał:
— Mości Panowie! Wracajcieś! Uczyńmy jeszcze koło, i złóżmy consilium bellicum, co robić, i jak robić? Bo kampania bez planu dyabła warta.
— Za pozwoleniem. — Odparł Pan Młody. — To już ostawmy IMci Panu Koryckiemu. Wszystko co ten zacny kawaler uczynił dla mojéj Panny Siostry, daje mu prawo do buławy. Niech--