wiktymę, to te wszystkie łyczkowe senatory, a jego piwne koleżki, były za nim, i głupie ich prawo było za nim. Ale jak IMci Pan Władysław Nałęcz stawi się in persona po swoje rodzone, to będą musieli z jenszéj beczki pociągnąć, żeby tam dyabła zjedli, to z jenszéj. Tylko niech Pan Starościc weźmie wszelakie potrzebne pargaminy, aby mógł dowieść jasno jak na dłoni, że jest z niego prawdziwy Pan Starościc, i niechaj weźmie ów Szkaplirz z pisaniem, aby dowiódł, że Panna Hedwiga jest prawa Starościanka. Pójdziem do Burmistrzów i wszystko to zaświadczym, a wonczas już nie my, jeno sam Urząd miejski weźmie Pannę Starościankę za rękę, i solenniter odda ją familii.
— Wszystko to pięknie, ale jakoś pachnie mi jurystą. — Ofuknął się Pan Dederko. — A jeśli téż Niemiec uparciuch, nie bacząc na żadne pargaminy ani Urzęda, powie: «Nie oddam panny.» I zacznie się bronić kułakiem, to co?
— A no, to wtedy może przyjść do szabelek, ja nie od tego, Mościpanie. — Odparł, zaciskając pięść, Pan Kaźmiérz.
— Panno Najświętsza! Nie irrytujcie Szwaba.... — Wołała Starościna. — On gotów jeszcze, na złość wam, zabić tę niebogę.....
— Nie, Matuchno, nie damy jéj zabić, weźmiem się do rzeczy politycznie. — Zapewniał Pan Rotmistrz, i raz jeszcze ucałowawszy ręce matki, sunął co żywo do skarbczyka, dla wyszukania potrzebnych dokumentów.
Zaraz téż mężczyźni rozbiegli się po domu,
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/329
Ta strona została przepisana.