Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/331

Ta strona została przepisana.

obaczyć Oćca rodzonego, to aż mi w piersiach coś kołacze. Jeszcze Waszmość wypisz na wierzchu, i to długo i szeroko, gdzie jest owa Czarnorudka? A jak oświtnie, zaraz całe to pisanie oddam Panu Rękodajnemu. On z Panią Starościną bywał ongi w tamtych stroniech, a przytém z niego taki mądral, że co chce i kogo chce, choćby pod ziemią, wynajdzie. Skończone, dobrze. No, teraz jeszcze raz się uściskajmy, a potém na łeb na szyję lećcie, po tę biédną Marysię. Już ja dosyć długo zabierałam w tym domu jéj miejsce, niechże i ona dostanie swój talerz łakoci.
Już też na gwałt przywoływano Pana Kaźmiérza. Wyrwał się z objęć siostry, skoczył do czeladni.
— Maciek! Siodłać konie! Jadę do Gdańska, i ty siadaj co duchu!
Maciek, zajadający właśnie doskonałe naleśniki z powidłami, usta miał pełne słodyczy, serce zaś pełne téj nadziei, że całą noc weselną przepije, a cały dzień następny prześpi rozkosznie w dostatnim Starościńskim domu.
Na wieść tak niespodzianą, mało się nie zadławił przysmakiem, i z najwyższym podziwem wybełkotał przeciągłe:
— Ju - u - u - ż?
— A już, już. I ty Maćku już nie będziesz beczał, jeno zawdy będziesz się śmiał, bo czy wiész co ci powiem? Nasza Krysia się znalazła, i familia Panny Hedwigi się znalazła, i wszystko się fortuni, a wszystko to przez ciebie Maćku,