nienki, pierwsze jéj padnięcie do nóg matce, pierwsze jéj rzucenie się na szyję Krysi, rozwiało wszystkie te obawy.
Hedwiga wprawdzie zachowała niektóre przyzwyczajenia z przeszłości, ale tylko same chwalebne. I tak naprzykład, nic nie mogło w niéj zachwiać zamiłowania do porządku; wszystko w koło niéj, czy to w komnatach, czy w kuchni, musiało zawsze świecić się i bielić, jakby czyste srebro i złoto. Z początku, służba dworska mruczała na te wymysły młodéj pani, z czasem jednak przywyknięto, i dwór Dobrowolski zasłynął w całém sąsiedztwie, z niewidzianéj dotąd, iście hollenderskiéj schludności.
Pod innemi wszystkiemi względami, Hedwiga dziwnie szybko zrosła się ze swojém nowém życiem, bo dusza u kobiet bardzo młodych, jeszcze jak wosk miękka, łatwo przyjmuje wszelką pieczęć, zwłaszcza jeśli ta pieczęć jest wyciśnięta przez gorące i silne serca, a takich w koło naszéj «królewny» nie brakło.
Umiała téż sercem za serce płacić. Jéj cześć i miłość dla matki, przechodziły zwyczajną miarę, jakby chciała tę matkę wykochać za wszystkie lata stracone. Dla Pani Krystyny także miała cóś podobnego do części, jako dla swojéj odkupicielki przed Bogiem, — «bo» — powtarzała nieustannie, — «gdyby Pani Matka nie była Krysi wzięła sobie za córkę, nigdy by Pan Bóg nie był mię oddał Pani Matce.» — To téż dwie młode panie zespoliły się całą duszą, nie jak dwie bratowe, ale jak najrodzeńsze siostry, i tak, nie upłynęło
Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/367
Ta strona została przepisana.