Strona:Diaryvsz prawdziwy zwycięstwa nad Tatarami.pdf/10

Ta strona została przepisana.

Dnieſtr przeſzedſzy / Woyſkiem náſtępował / gonili náſzy wytchnienia im nie dáiąc ochotnie dáley niż dwie godźinie w ćiemną noc / przez Czczew y Lukiew byſtre kámieniſte rzeki / z gor Węgierſkich płynącę / w ktorych ták wielka iáko y w Dnieſtrze byłá wodá przez wyſokie gory / głębokie rowy / przykre werteły / láſy gęſte Będnatowſkie / od Południá / miłá od Dnieſtru poczał ſię Koſz / niezliczona rzecz bydłá / koni / ſtádá czarnych / drogich / u tego Pogáńſtwa y niezwyczáynych / ktore ná goſpodárſtwo pędźili. Owiec pełno było po polách / dźieći niewinniątek y niemowiątek odbieżánych / ktore tylko z płáczem krzyczáły / záczęły ſię więźniow náſzych ſláchćianek y pánienek ſlácheckich praceſſye / tłumy bárzo gęſte / rożney kondiciey y wieku / ludźi około Kroſná / Przemyślá pobránych przez trzy miłe continue z płáczem idących / wielki tám żal był z poćiecho zmieſzány / gdy ći ludźie znowu ná świát porodzeni z proſtoty ſwey krzyżem ná żiemie padáiąc rożne błogoſłáwieńſtwá dawáli / ſprzętámi záś domowemi nie tylko łudźi ubogich / ále ſláchęckimi / y náwet ápparatámi Kośćielnymi cokolwiek iednoná koniu zánieść może / oſtány był wſzytek ślák: Dopieroż gdy ná záśieczy (bo przed kilko dni to ſkazał był J. M. P. Hetman láſy záśiec / tráfili / zá náſzym pieniem y krzykiem náſzych / bo tám ćiáſne śćieſzki náſtąpiły / iuż y ſwoie rzeczy kazány / opończe miotáli / kolibáki zpodśiebie wyrzucali / y w rozſypkę poſzli tożno / niektorzy piechotą po leśiech / krotych chłopi y nogi nie upuśćili / ták śćiekáli ſromótnie / że w Piątek towno ze dniem ośm mil zá trzy godźiny pod Choćimierzem padł / oſtátek tego Pogáńſtwá / Kántymir ſam trzykroć poſtrzelony / raz w łeb od Alkuſá ſzwágrá de Wiek / Wuiá ſultaná Tálgi / á rękodáynego ſługi J. M. P. Hetmánowego / ktory mśćił ſię koniá od niego pod ſobą zábitego. Do tego przyſzło że we dwudźieſtu koni / śćieſzka iedną ćiáſna ychodźił oſobnie / twierdząc że Tulim Weiá zábito / bo ná oſtátku odbieżeli ćiáłá iego przy zaśieczy / ktore ná noſzách unośili / kazano było łep ućiąć dla poznánia / ále chłopiec J M. P. Woiewodźicá Brácłáwſkiego porżućił w błoto ten tej gdźieſ wnocy / ktoś pewnie znáczny / ieżeli nieſam Guley Bei.