Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No101 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

rysy, na których wielka boleść była wypiętnowaną.
Wiedziała, co znaczą symptomaty, jakie uderzyły jej oczy.
— Umiera!... gaśnie z nadzwyczajną szybkością... mruknęła. Silna to była i bogata natura i mogła przetrzymać wiele, ale ciemność i brak ruchu ją zabijają... Zawcześnie jeszcze, panienko... jeszcze mi jesteś potrzebną... Twoje życie jest mi koniecznem jeszcze!... Nie możesz umrzeć wcześniej, niż za dziesięć miesięcy... Inaczej wymknąłby mi się pan Kerjean... inaczej nie doszłabym do celu!... Dni jej są, jak się zdaje, policzone... ale nauka nie jest czczem słowem tylko, potrafię przedłużyć tę egzystencyę, albo raczej agonię do czasu, dopóki Janina de Simeuse nie będzie mi zupełnie już niepotrzebną.
Udała się do sali, wyjęła z jednej z szaf flaszkę ze szkła czarnego i maleńki kryształowy kubek. Nalała doń kilka kropel bezbarwnego płynu, powróciła do Janiny i ujęła ją za białą, wychudłą rękę
Nieszczęśliwe dziecko otworzyło oczy i uniosło się trochę, Chociaż lampka była przyciemnioną, powieki biedaczki przyzwyczajone do ciągłych ciemności, nie mogły znieść najmniejszej jasności i natychmiast się zamknęły.
Jednocześnie wydobyło się z piersi długie, ciężkie westchnienie, ręka chwytała się piersi, a twarz wyrażała bolesne odrętwienie.
— Czy cierpisz?... zawołała nikczemna czarownica.