Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No101 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Rysy się ożywiły, sino-niebieskawe obwódki, otaczające oczy, ściemniały, słabiutki rumieniec wystąpił na śmiertelnie blade czoło i policzki, oddech równy i łagodny począł poruszać piersi.
Widocznem było, że gwałtowne boleści, sprawiane nieszczęśliwej przez pożerający ją ogień wewnętrzny, w zupełności ustąpiły.
Na wargach czarownicy ukazał się uśmiech zadowolenia. Opuściła pokoik, a raczej celę więzienną, mrucząc:
— Będzie żyła jeszcze sześć miesięcy...
Po tem spostrzeżeniu, udała się do swej sypialni z zamiarem położenia się do łóżka, ale zmieniła zaraz zamiar, bo poczuła się zanadto jeszcze wzburzoną, ażeby usnąć potrafiła — postanowiła zająć się pracą.
Wiemy, co to była za praca.
Kiedy nie kładła kabały, dystylowała sławne swoje mordercze eliksiry.
Wytwarzać najrozmaitsze wyciągi mineralne, było prawdziwą dla niej przyjemnością.
Tej nocy zresztą potrzebowała przygotować lekarstwo, któreby przedłużyło na pół roku egzystencyą Janiny de Simense.
Wyszła ze swego pokoju, zapaliła drugą lampę, żeby zapewnić sobie światło, jakiego potrzebowała; weszła do szklanego laboratoryum, nakładła węgli w piecyki, rozpaliła je, popostawiała retorty, założyła na twarz szklanną maskę, jakiej używała przy niebezpiecznych operacyach chemicznych i kiedy ostre pary zaczęły się wydobywać, usiadła pogrążona w zadumie, to przywoływała wspomnie-