Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No102 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Wiem, że nie lubisz krwi przelewać...
— No!... unikam tego o ile możności... to prawda; jeżeli jednakże koniecznie potrzeba, żeby dopomódz panu baronowi...
— Czy gdyby wściekły pies rzucił się na ciebie, zabiłbyś go bez wahania, co?...
— Naturalnie.
— A więc właścielka Czerwonego domu stała się najniebezpieczniejszą moją nieprzyjaciółką. W dodatku, nie tylko, że ma na to sposoby, ale chce mnie koniecznie zgubić... Jeżeli dożyje do jutra... jestem stracony... słyszysz?...
— W takim razie, panie baronie, nie powinna dożyć do jutra... Skoro wiem, że nastaje na pana, to uważam ją za psa wściekłego...
— Naturalnie, że pragnę sobie zostawić przyjemność zadania jej ciosu moją własną ręką... ciągnął Luc, jeżeli jednak przypadkiem wpadnie w twoje ręce, nie miejże przypadkiem litości!... zgnieć jak gadzinę, nikczemną istotę!...
— Rozumiem, mruknął Malo i zastosuję się do tego... Może pan baron być całkiem spokojnym.
— Skoro się pozbędę wiedźmy, myślał Kerjean, to uwolnię się jednocześnie i od Janiny de Simeuse. Zapalimy dom na wszystkie cztery rogi... Zanim słońce wejdzie, nie pozostanie kamień na kamieniu z tej przeklętej siedziby.
— A!... wykrzyknął Malo, będzie to śliczny co się nazywa fajerwerk!... Nie sądzę zresztą, żebyśmy zrobili co złego, boć przecie po wszystkie czasy i we wszystkich krajach, prawo nie tylko po-