Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No103 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Ktoś zapytał:
— Czy to wiedźma?...
— Nie... nie!... odpowiedziała jakaś kumoszka, co kiedyś kazała wróżyć sobie w Czerwonym domu. Ja znam wiedźmę... miała ona sto lat z górą, a ta nieszczęśliwa istota jest jeszcze zupełnie młoda... Spojrzyjcie tylko na jej szyję i ręce... to przecie nie starej kobiety... Nie ma też ani jednego siwego włosa... To biedactwo musiało zapewne przechodzić ulicą i zostało przygniecione rumowiskiem.
— Trzeba jej podać pomoc jaką... szepnęła któraś poczciwa duszą.
— Dać jej pomoc?... a nie wiem po co... dla niej już nic oprócz trumny nie potrzeba...
— Jednakże, gdyby doktór...
— Doktór... cóż znowu... Czyż doktorzy wskrzeszają umarłych?... Zapewniam panią, że nie żyje..
W tej samej chwili, jak gdyby w celu zaprzeczenia temu twierdzeniu, mniemany trup poruszył się, wydał bolesny jęk i uniósł opalone powieki.
Strasznie było patrzeć na te czarne duże źrenice, błyszczące w pośród zeszpeconej twarzy.
Wiedźma, bo ona to była, uniosła się na wpół zwróciła spojrzenie w stronę palącego się domu i wydała okrzyk takiej wściekłości i rozpaczy, jaki tylko piekło powtórzyć mogło, poczem załamała ręce, przewróciła się na wznak i znowu oczy zamknęła.
Podczas, kiedy działo się to w ulicy l’Hirondelle, liczni spektatorowie, cisnący się w uliczce