Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No103 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

raz dopiero otworzyła oczy szeroko, a na twarzy się zmieniła.
Chciała się rzucić w głąb, gdzie zapewne było wyjście, ale pomiędzy nią a tem wyjściem płomienie uczyniły zaporę niepokonaną.
Zakryła obu rękami twarz, którą lizały już ogniste języki i cofnęła się.
Płomienie goniły za nią, jak węże, nie chcące porzucić ofiary, cofnęła się więc dalej jeszcze od przepaści, oddzielającej ją obecnie zaledwie kilka linij...
— Stój!... stój!... ryknął tłum. — Stój, bo cię przepaść pochłonie!...
Nie dosłyszała, albo nie zrozumiała nawoływania, bo cofała się ciągle.
Przebyła ostatnią przestrzeń... posłyszano krzyk... i biała postać, zakręciwszy się w powietrzu, upadła z łoskotem na rumowiska.
Litości, współczucia nie brak nigdy wśród ludzi... chętnie zapominają oni o własnych dolegliwościach, byle nieść pomoc nieszczęśliwszym od siebie...
Spiesznie podniesiono ciało biedaczki: ze łzami w oczach wpatrywano się w twarzyczkę, która nie została zeszpeconą podczas upadku.
— Jaka ona młoda!... szeptali jedni.
— Jaka piękna!... dodawali inni, drżąc ze wzruszenia.
— Nieszczęśliwe dziecko musiało się zabić, spadając z tak wysoka!...
— Nie żyje... wszak prawda...