Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No103 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Nie... nie!... Pan Bóg uchronił ją od śmierci... zemdlała tylko...
— Czy pewny jesteś, sąsiedzie?...
— Najpewniejszym, sąsiadko.. oddycha a serce wyraźnie bije!...
— W takim razie, to się cud stał prawdziwy, a wszyscyśmy go widzieli... Ponieważ się biedactwo nie zabiło, zabiorę ją do siebie... Będę ją pielęgnować i przywrócę do zdrowia... Ponieście ją do mnie... moi... poczciwi ludzie, ponieście ją co prędzej...
Mówiąca była to czterdziesto-letnia kobiecina, wdowa bezdzietna, daleko bogatsza w miłosierdzie, aniżeli w pieniądze, ale czyniła pomimo to wiele dla biednych.
Dwóch mężczyzn wzięło zemdloną Janinę na ręce i udali się za wdową do jej więcej niż skromnego mieszkania, z którem poznamy się wkrótce.
Powróćmy na ulicę l’Hirondelle.
Pomiędzy tłumem otaczającym Perinę, znalazły się również poczciwe dusze, ale żadna się z tem nie odezwała, żeby ją zabrać do siebie na kuracyę. Obojętność tę można tłomaczyć dwojako.
Najprzód zeszpecona twarz Periny wzbudzała mimowolną odrazę — następnie dziki krzyk, pełen wściekłości, jaki wydała na widok pożaru, zmroził wszystkie serca, nie wzbudził w żadnem sympatyi... Bo tylko dzikie zwierzę, nie kobieta, mogła wydać głos podobny...
Propozycya zrobienia jakichkolwiek noszy i przeniesienia do szpitala ciała, czy trupa, nieznajo-