Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No104 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Gdzież ja jestem?...
— Jesteś w zakładzie, w którym, biedna kobieto, będą mieli o tobie jak największe staranie...
— Któż mówi do mnie?... spytała znowu Perina.
— Jeden z lekarzy zakładu...
— Więc to szpital?...
— Tak, ale nie przerażaj się niepotrzebnie... Powszechne są, ale całkiem nieuzasadnione uprzedzenia do szpitali...
— Czy ja umrę?... przerwała nagle wiedźma, proszę was... powiedzcie mi prawdę... dodała, widząc ździwienie, malujące się na twarzach lekarzy. Nie obawiam się śmierci i wcale mi nie chodzi o życie!... Czy umrę?...
— Ależ niema ani mowy o śmierci!... wykrzyknął młody doktór, niema żadnego niebezpieczeństwa, wkrótce będziesz zupełnie zdrową...
— Nie zwodzicie mnie, panowie?...
— Mówimy szczerą prawdę...
— To może gorzej dla mnie!... mruknęła do siebie Perina.
— No, no... powiedział doktór, nie pozwolimy ci długo się tutaj nudzić... Ale powiedz nam najprzód, co jest przyczyną twojego wypadku?...
— Spadłam z bardzo wysoka...
— Jakto?... odparł badający doktór, i w tem upadku nie połamałaś ani rąk ani nóg jednakże?... A dla czegóż to twarz twoja...
— Moja twarz?... powtórzyła Perina, co wy mówicie o mojej twarzy?... Czyż zostałam zeszpeconą?...