Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No105 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Idźcie naprzód, rzekł, tylko ostrożnie i w milczeniu, nie trzeba budzić śpiącej służby...
Wiemy dobrze, że René był sam jeden tylko, frazes więc, jaki wypowiedział, tak samo, jak pistolety, w które się zaopatrzył, znaczyły jedynie, iż nie zupełnie dowierzał gościom swoim.
Dagobert i jego towarzysz posłuchali otrzymanego zalecenia i szli jak mogli najciszej, prawie oddech powstrzymując.
Minęli ogród i zostali wprowadzeni do małego saloniku.
— Siadajcie, powiedział im René, zabierając jednocześnie miejsce w fotelu po drugiej stronie stołu, na którym świece się paliły. Mam wam dużo do powiedzenia i dużo będę od was wymagał... Czy mogę na was liczyć zupełnie?...
— Zawsze, panie markizie!... odpowiedzieli obaj kamraci z przekonaniem, co było dobrą wróżbą.
— A więc słuchajcie, rzekł pan de Rieux.
Byliśmy przy tem, jak pan de Rieux upewniał pana de Sartines, iż wkrótce będzie miał dowód podstawienia awanturnicy w miejsce córki szlachetnych rodziców i zniknięcia tej ostatniej, dowód podwójnej zbrodni, przygotowanej i spełnionej przez nędznika i fałszerza.
Od balu w hotelu Dyabelskim, od rozmowy z Carmeną nabrał René zupełnego pod tym względem przekonania, iż potrafił odkryć prawdę.
Zdawało mu się nieprawdopodobnem, aby Janina, jego kuzynka, przyjaciółka i narzeczona, mogła nie poznać jego głosu i to w tak długiej rozmowie. Przypomniał też sobie teraz wszystkie szcze-