Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No105 p4 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Chciałem wam właśnie zaproponować, ażebyście raz jeszcze dostali się do owych podziemi...
Bandyci spojrzeli na siebie i znacząco się skrzywili.
— Cóż, nie odpowiadacie?... rzekł z uśmiechem pan de Rieux.
— To zupełnie to samo, co się dać posiekać na pasztet!... zauważył Dagobert, jest się zatem i bardzo nad czem zastanowić... tu chodzi o śmierć i życie...
— A wam tak bardzo chodzi o życie?...
— Ma się rozumieć, zwłaszcza od czasu, gdy dzięki łaskawości pana markiza, używamy dobrobytu...
— A gdybym wam ofiarował sumę, jaką już wam raz wypłaciłem?...
— Dwadzieścia tysięcy liwrów?... wykrzyknął Dagobert.
— Tak... dwadzieścia tysięcy liwrów... Cóżbyście powiedzieli?...
— Byłaby to ofiara bardzo ponętna... Ale... umarli nie potrzebują niczego... Wolimy okazać się filozofami i poprzestać na mniejszem...
— A czy zapominacie, że lada chwilę policya może na was zwrócić oczy... może was pochwycić i każe powiesić?... Toby także zakłóciło ów spokój, jakiego pożądacie?...
— Prawda, że brzydka perspektywa... powiedział karzeł. Ale pan markiz pozwolił nam mieć nadzieję, iż dzięki wysokiej jego protekcyi do naczelnika policyi, potrafimy uniknąć tego fatalnego losu...