Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No105 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Zapewne... jeżeli jednak nie będę z was miał gotowych na wszystko pomocników... nie będę miał powodu zajmować się waszą przyszłością... musicie to rozumieć doskonale...
— A jeżeli się zgodzimy zaryzykować naszę skórę dla pana markiza?...
— No!... wtedy, to co innego, wtedy hojnie dotrzymam wszelkich obietnic...
— To jest, że pan markiz wyjedna nam ułaskawienie?...
— Zupełne ułaskawienie... Możecie liczyć na nie...
— I dostaniemy nadto i te dwadzieścia tysięcy liwrów?...
— Co do jednego grosza.
Dagobert pochylił się ku Bouton d’Orowi, rozmawiał z nim czas jakiś po cichu, a potem odezwał się do Renégo:
— Gdybyśmy byli pewni, że pan de Sartines nie odmówi żądaniu pana markiza...
— To byście, czego żądam, zrobili?... dokończył pan de Rieux.
— W takim razie, warto by było... zejść raz jeszcze do podziemi... w takim razie, gdyby było potrzeba, dostalibyśmy się nawet na dno piekła...
— To dobrze!... wykrzyknął pan de Rieux radośnie. Przygotujcie się do wielkiej wyprawy, bo ja... już się widziałem z naczelnikiem policji...