Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No106 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

rękę, a spojrzeniem szukał miejsca, w któreby najlepiej uderzyć.
Zacząłem znowu mówić, żeby przerwać niebezpieczne przygotowania:
„— Nie spiesz się tak z wydawaniem sądu na mnie, kolego... Nie jestem szpiegiem naczelnika policyi, przeciwnie, ścigany jestem dzień i noc przez charty pana de Sartines... Nazywam się Dagobert do usług... profesya moja, to nocna kradzież, a oto mój towarzysz Bouton d’Or... O tym biedaku, musiałeś zapewne słyszeć kolega... Zabił on więcej strażników i żandarmów w swoim życiu, niżeli kolega masz palców u rąk obudwu... Widzisz więc, że możemy się porozumieć... Dodam nawet, że powinniśmy się porozumieć...
Przezwisko Bouton d’Or, widocznie dobre zrobiło wrażenie na draba, bo rozpogodził się na twarzy i nóż położył na stole.
„— Wszystko to mało mnie obchodzi... odburknął ostro. Powiedz lepiej, czego chcesz odemnie... i czego mnie zaczepiasz?...
„— Chciałem cię prosić o protekcyę...
„— O protekcyę... o jaką?...
„— Żebyś mi dopomógł zamienić niekorzystne moje rzemiosło na lepsze... Kradzież nocna, co dzień staje się trudniejszą i niebezpieczniejszą... a nadto nie wiele przynosi... Pracuję co sił starczy, a widzisz, jak wyglądam... Mało roboty, a dużo zysku, oto czego mi potrzeba... Cała ambicya moja i mojego towarzysza, to przystąpienie do towarzystwa fałszerzy pieniędzy...