Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No106 p4 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

przeprowadził przez galeryę, a kiedy nam odwiązał przepaski, zobaczyliśmy się pod sklepieniami.
Teraz przyszła kolej na próby.
Było ich trzy. Kilku zamaskowanych ludzi poprowadziło nas do ogniska, zajmującego przestrzeń około dwudziestu kroków, a jakiś groźny głos krzyknął:
„— Przechodźcie przez ten ogień.
Bez wahania Bouton-d’Or i ja rzuciliśmy się w płomienie... O! panie markizie, trzeba przyznać, iż pan baron de Kerjean ma świetne pomysły! Ogień ten, to niby te psy, co szczekają a nie gryzą... błyszczał ale nie parzył... Jakaś poprostu kombinacya chemiczna, zapewne z fosforem. Przekonaliśmy się, że nie mamy się czego obawiać, a nasza stanowczość zrobiła jak najlepsze wrażenie na całem otoczeniu.
Wtedy zaczęła się inna znowu próba,
Postawiono nas na skraju studni, która się wydawała przerażająco głęboką... błyszczące ostrza szpad i ostre żelazne kolce powbijane były do okoła ścian tej przepaści. Najodważniejszego przeszłyby dreszcze... Na szczęście wiedzieliśmy naprzód co sądzić o tych rupieciach... głos, który nam rozkazał przejść przez płomień, krzyknął teraz: — „Rzućcie się w otchłań!...“
Natychmiast ja i Bouton-d’Or skoczyliśmy w studnię z gracyą i lekkością. Rozległ się szmer zachwytu. Ale doprawdy wcale nieuzasadniony...