Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No110 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

stko było jak najlepiej. Jacqueline siedziała na stołeczku obok fotelu, a dumna z obowiązku, jaki jej powierzono, robiła pilnie pończochę, spoglądając od czasu do czasu na Janinę, siedzącą nieruchomo.
Po trochu dziewczynce zaczęło się przykrzyć dyżurowanie, zaczęła więc szybciej przebierać drutami i półgłosem wyśpiewywać wszystkie pieśni, jakie w niedziele słyszała w kościele.
Janina zmieniła postawę, zwróciła się w stronę dziewczynki, i jak się zdawało, z przyjemnością słuchała jej śpiewów. Jacqueline, zachęcona inteligentnym wyrazem oczu i uśmiechem na ustach chorej, zadała jej parę pytań, ale, jak uprzedziła wdowa, nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Zaczęła znowu śpiewać. Prawdopodobnie wdowa za powrotem byłaby ją tak zastała, gdyby nie drobny wypadek, który zmienił położenie. Prawie zawsze ważne wypadki biorą początek z nic nieznaczących przyczyn.
Pułk gwardyi francuzkiej z muzyką na czele przechodził właśnie ulicą Hirondelle i głośne dźwięki wojennej fanfary rozbrzmiały echem po całym domu.
Wystarczyło to do rozbudzenia najwyższej ciekawości i Jacqueliny.
Zerwała się na równe nogi, rzuciła pończochę w kąt i pobiegła do okna.
Na nieszczęście okno wychodziło na ogród.
Przed opuszczeniem pokoiku, w którym się znajdowała z waryatką powierzoną jej opiece, zawahała się chwilę, ale na ulicy bębny biły, trąby rozlegały się coraz głośniej.