Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No111 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

znacznej wielkości, z którego kłębami para się wydobywała.
W około zaimprowizowanego biwaku leżało lub stało ośmiu, czy dziesięciu drabów, formując grupę malowniczą, godną pendzla Salwatora Rosa.
Żywe światło ogniska oświetlało z jednej strony nagromadzone przy brzegu statki i czółna, z drugiej kamienne schody, prowadzące na wybrzeże, których stopnie górne tonęły w ciemności, a znajdowały się tuż prawie u stóp Janiny.
Poprosimy naszych czytelników, aby zeszli z nami pod arkadę, do tego ogniska, do tych dziwacznych postaci, jakie je otaczały.
Jedno spojrzenie przekona nas, że mamy do czynienia z bandytami.
Wszyscy mają na sobie strój niczem niepodobny do biednego stroju uczciwego robotnika. Łachmany to o różnokolorowych łatach, które przechodziły z pewnością przez wiele ramion, zanim się nędznikom dostały.
Dziwne są fizyognomije tych wszystkich ludzi, twarze kościste, policzki zapadłe, poznaczone bliznami, włosy rozczochrane, brody nieogolone, cały, słowem, złowrogi pozór, zgodny zupełnie z łachmanami. Wszyscy przy szpadach, niby szlachcice jacy, a większość zdawała się być jakby w najlepszych humorach. Widocznie pod arkadą mostu Nôtre Dame czuli się swobodni zupełnie. Defilowali i śpiewali.
— A!... Jambe d’Argent... wykrzyknął jeden, zwracając się do kulawego, siedzącego na uboczu i zajętego przesypywaniem z kieszeni do ka-