Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No111 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Dziesięć talerzy blaszanych, tyleż łyżek i widelcy wyciągnięto w tej chwili ze szpary, wyżłobionej w murze pod mostem, nóż zaś każdy z bandytów miał przy sobie i nigdy się z nim nie rozstawał... Odgłos energicznie poruszanych szczęk zmieszał się niebawem ze szmerem rzeki, a gdy pierwszy głód zaspokojono, przerwane rozmowy zawiązano na nowo.
— Wielka szkoda... odezwał się Pain Sec... że niema z paru butelek starego wina do zakropienia takich wyśmienitych rzeczy!... Najsławniejsi lekarze stwierdzają, że woda to czysta trucizna!... Że też nikt o tem nie pomyślał... Nigdy wina nam nie brakowało...
— Coqaelicot zajmował się zwykle tą dostawą... powiedział Pille Mort na to...
— Prawda... prawda... zawtórowało kilka głosów.
— Coquelicot nie miał sobie równego pod względem zaopatrywania stołu w napoje... Zawsze znalazł sposób wśliznąć się na statki, przybywające z Burgundyi, i zatrzymujące się w porcie Bercey... spuszał jednę beczkę na wodę... i płynął za nią czółnem... My czekaliśmy tutaj na niego... beczka osiadała wolniutko na mieliźnie, a my ją wtenczas cap i zaraz w ten kącik... odbijało się szpunt i niech żyje radość!... O!... Coquelicot zna się na rzeczy... za jego czasów nie brakowało nam nigdy ani wódki, ani wina...
— Cóż się stało z Coquelicotem?... zapytał Pain Sec.
— Nikt nic a nic nie wie...