Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No112 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Kto naprzykład może mi nie pozwolić?...
— No ja pierwszy, dajmy na to.
— I my także... dodali jednogłośnie bandyci.
Pain-Sec zaczął się śmiać pogardliwie.
— A!... to mi się podoba, rzekł następnie z rozsierdzoną miną. Ciekaw byłbym poznać wasze męztwo, moi kumowie...
— No to je poznasz zaraz!... ryknął Pille-Mort rozwścieczony.
Pain-Sec wyciągnął z pochwy długą szpadę, którą tak zręcznie przed chwilą wyciągał specyały z kociołka i śmiejąc się ciągle stanął do obrony.
— Pozostawiam ci pierwszeństwo, powiedział z komicznym ukłonem, proszę, zaczynaj...
— Co to, żartujesz sobie ze mnie?... krzyknął Pille-Mort, wznosząc z szybkością żelazo.
— Dla czegóżby nie?... Życie jest wynikiem przypadku, nic nie szkodzi dopomagać sobie żartami i brać rzeczy wesoło...
— Dobrze śmieje się ten, co się śmieje ostatni!... Raniony jesteś!... moja broń dotknęła się twojej ręki...
— Nie ręki tylko rękawa!... Zyskałeś pierwsze cięcie, ale ja liczę na drugie, liczę też, że piękna dziewczyna przy mnie pozostanie.
— Dowiedź tego, jeżeli potrafisz!...
— Na ciebie teraz kolej, strzeż się jednakże, kochany Pilie-Mort, bo ja mierzę w serce, uprzedzam cię o tem... Trzymaj się ostro, bo cię przekłuję...
Bandyci żywo zaiteresowani pojedynkiem, jakiego byli świadkami, ustawili się do koła zapaśni-