Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No112 p3 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

jego szpady, obracającej się z nadzwyczajną szybkością, trzymała w pewnem oddaleniu całą bandą zbirów... Ale trwało to nie tak długo... po niejakim czasie, zachęcani jeden przez drugiego, zabrali się oni do ataku...
Nie ulegało wątpliwości, że Pain-Sec, zanim zostanie pokonany, położy niejednego z towarzyszy, i to było jednak pewnem, że po walecznej obronie, uledz wreszcie musi... Pain-Sec widział dobrze grożące mu niebezpieczeństwo, brał je jednak z zupełnie filozoficzną rezygnacyą, myśląc o tem jedynie, żeby jak najdrożej sprzedać swoje życie...
Noże i szpady uderzały bezustannie o siebie z hałasem, który z daleka można było słyszeć dokładnie... Pain-Sec wyzywał przeciwnika, wcale wyrażeń nie dobierając... Bandyci odpowiadali mu siarczystemi przekleństwami... Krew już płynęła, ale żadnego poważniejszego skaleczenia nie było jeszcze ani z jednej, ani z drugiej strony...
Niespodziewany wypadek przerwał naraz zaciętą walkę... Z góry schodów rozległ się krzyk przenikliwy...
— Co to?... co to?... co to ma znaczyć?... Zdaje mi się, że się tam zarzynacie!... Na szczęście przybywam w porę, ażeby walce koniec położyć!... Dajcie pokój, towarzysze!... Dajcie pokój, do wszystkich milionów dyabłów!...
Wezwanie to spowodowało skutek natychmiastowy. Napastnicy zaraz się cofnęli, a Pain-Sec odetchnął i powiedział sam do siebie:
— Naprawdę, czas był już wielki!...