Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No113 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Coquelicot zawołał po raz drugi:
— Czy nie możnaby jej stamtąd wyciągnąć?...
Tak samo, jak pierwszą razą, nikt mu nie odpowiedział ani słowa...
— Cóż?... do wszystkich dyabłów!... wykrzyknął siepacz... wiecie, że zabicie człowieka niewiele więcej mnie rozczula, niż zabicie kury... ale nie mogę patrzeć na takie pasowanie się kobiety ze śmiercią... Trudno, to moja wada, to uwielbienie dla płci pięknej!... Powiadacie, że jest młodą?...
— Ma około lat dwudziestu... mruknął Fabuleux...
— Powiadacie, że jest ładną...
— Gdyby ją król Ludwik zobaczył, to napewnoby stracił głowę.
— I chcecie, kpy, pozwolić, aby taka śliczna istota utopiła się, niby pudel, któremu jednak przez litość przywiązują kamień do szyi, zanim go rzucą do wody?... Nie, moi drodzy... ciągnął z ogniem Coquelicot, niesłusznie miałem was za odważniejszych!...
— Cóż zrobić?... zapytało kilka głosów.
— Ocalić ją!... chyba już czas na to wielki!...
— Niepodobna...
— Zkądże wiecie, skoroście nie probowali?... Ty, Pain-Sec... ty, co się za nią rąbałeś przed chwilą... ty, co jesteś przyczyną nieszczęścia, jakie się stało... ty stoisz jednak, jak bałwan, na swoich długich nogach?... Czy masz odwagę wtedy tylko, gdy trzymasz szpadę w ręku?... Ja na twojem miejscu byłbym już oddawna obok tej biednej dziewczyny!...
— Trudno... chodzi mi przecie o życie...