Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No113 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Dostaniesz dwa luidory, jeżeli ją ztamtąd wyciągniesz.
— A gdzież te dwa luidory?...
— Oto one...
— Dawaj... sprobuję.
Nędznik, który decydował się narażać za trochę złota, ale który przez ludzkość nie chciał tego uczynić, chwycił dwa luidory, schował je do kieszeni spodni, potem rzucił kapelusz i szpadę na ziemię i rozebrał się pośpiesznie.
— Umiesz pływać?... zapytał go Coquelicot.
— Przypuszczam... odpowiedział, ale wiem, że nigdy żaden choćby najlepszy pływak nie potrafił się wydostać z pod bałwanów pompy Nôtre-Dame. Ryby także umieją pływać, a na cóż im się to zdało, gdy ich smażą na patelni?... Jeżeli się przewrócę, karyera moja skończona!... Na taki głupi wypadek, żegnam całą kompanią i proszę o De profundis!...
— Spiesz się, śpiesz!... wołał Coquelicot, nieszczęśliwa puści zaraz pal, którego zaledwie się jeszcze trzyma.
Pain-Sec przebiegł kilka kroków, jakie go oddzielały od pierwszych pali grobli i wszedł na belkę, po której przechodziła Janina.
— Towarzysze, trzeba, żeby mu było widno... zawołał Coquelicot, dorzućcie drzewa do ognia... Palcie wszystko, co wam podpadnie pod rękę.
Bandyci podniecili ognisko suchem zielskiem i klepkami starych beczek, a jednocześnie skręcili słomę, która im służyła za posłanie i zapalili jak pochodnie.