Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No113 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

Jasna światłość obrzuciła teraz nie tylko groblę, ale i pół rzeki i mgłę w znacznej części rozproszyła.
Pain-Sec wywiązywał się dotąd z trudnego zadania, z nadzwyczajną zręcznością.
Zwinny i lekki, od lat dziecinnych zyskiwał sławę we wszystkich zabawach ludowych, zabierał zawsze nagrody ze wszystkich słupów masztowych.
Zaledwie jednak uszedł ze dwadzieścia kroków po ślizgiej belce, kiedy po raz pierwszy w życiu uczuł się w prawdziwem niebezpieczeństwie.
Z całego serca byłby zwrócił dwa luidory i dodał jeszcze coś z własnej kieszeni, byle się znaleźć na twardym, pewnym gruncie, ale cofać się było takiem samem niebezpieczeństwem.
Zresztą popychała go miłość własna.
Obawiał się szyderstwa kamratów, jeżeliby nie wytrwał do końca.
— No... mówił sam do siebie, może mi się uda cudem jakim, a zresztą mniejsza o to, raz się przecie tylko umiera!... Bieda w tem jedynie, że nienawidzę wody i nie chciałbym się jej opić... Dalej! dyabelskie rogi!... nie tęga sprawa!... w paskudną wlazłem pułapkę...
Prowadząc ze sobą ten monolog, Pain-Sec uważał pilnie na to, ażeby nie stracić równowagi; wyciągnął ręce, czyniąc z nich rodzaj balansu, a nogi prawej nie podnosił, dopóki nie czuł, że lewą trzyma się silnie,
Bardzo wolno, ale jednak posuwał się naprzód i wcale się nie chwiał, co było zadziwiającem.
Coquelicot i łotrzykowie inni śledzili z pod