Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No113 p3 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

niespodziewaną katastrofę rozpaczliwym okrzykiem...
— Do pioruna!... zawołał Coquelicot kiedy się uciszyli... Wielka szkoda!... Tak mu dotąd szło doskonale... Oto wypadek, który prawdziwie nazwać można rozbiciem się u portu!... Miał racyę biedny chłopak... De profundis!... rachunek jego skończony...
— Woda przy pompie jest zawsze. niedobrem miejscem!... zauważył Fabuleux... Nawet się ciała nie ukazują... Pain-Sec poszedł się z Pille-Mort połączyć!... Przysiągłbym, że rozpoczną na nowo ze sobą kłótnię na tamtym świecie!...
— Co do mnie... wtrącił nieśmiało Vide-Gousset... to najbardziej mi żal tych dwóch pięknych luidorów, jakie miał w kieszeni i jakie tak marnie zginęły... O Pain-Seca mało mi chodzi, bo w gruncie był to nieznośny głupiec...
— Tak, tak, Vide-Gousset ma racyę... Wykrzyknęli wszyscy pozostali towarzysze... Dobrze zrobił, że utonął... Czy prędzej, czy później, byłby z pewnością powieszony... a nie wart był bynajmniej postronka... Szkoda tylko tych luidorów...
Powyższe słowa były jedynem uczczeniem zgonu pełnego nadziei młodzieńca... Zaraz potem przestano się nim zajmować... Nie mamy potrzeby dodawać, że o biednej istocie, która, także zginęła, ani żartem nikt nie wspomniał wcale...