Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No114 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

niby na poduszce... rysy nie wydawały się zmienione... ręce złożone były na piersiach...
— Co to jest?... zawołał Gorju, osłupiały, co to jest?... Czy mi się zdaje, czy naprawdę dzisiejszej nocy trupy płyną rzeką, jak kra przy roztopie... Zkąd się u dyabła biorą ci ludzie?...
Mówiąc to, sięgnął żerdzią do zwłok kobiety, które w tej chwili znajdowały się bardzo blizko, nie zaczepiając hakiem, ażeby nie podrzeć sukni, przyciągnął je do czółna, ujął za złożone ręce i wciągnął wolno na stos mokrych sieci...
— A to śliczna była dziewczyna!... mruczał, wpatrując się w posiniałą, ale piękną zawsze twarz Janiny... A jakie porządne ma na sobie gałgany!... dodał, oglądając sukienkę i kaftanik, w jakie ubrała księżniczkę matka Urszula. Jak się to wysuszy i odprasuje, będzie warte co najmniej dukata... No, dobre i to przecie...
Przez kilka minut Gorju pozostawił w spokoju topielca, wydobytego z rzeki, a zajął się siecią... ale rezultat ostatnich zaciągów był tak mizernym, że odechciało mu się dalszej, bezużytecznej roboty i postanowił wrócić do domu... Zresztą było już późno... w czółnie było już ryb i tak pełno...
Przed dopłynięciem do brzegu, trzeba było obedrzeć trupa i rzucić go z powrotem do wody.
Gorju zaczął odpinać haftki kaftanika waryatki, gdy ta poruszyła się słabo wprawdzie ale wyraźnie.
— Patrzcie! patrzcie!... to ona żyje! Doprawdy, jeżeli przyjdzie do siebie, to dopiero będzie mi wdzięczną! Ale co u dyabła zrobię z tą dziew-