Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No116 p2 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Dyabeł nie kobieta!... wykrzyknął Coquelicot wesoło. Zaczynam naprawdę wierzyć, że jej się powiedzie i na dowód daję jej drugiego luidora zaliczki...
— Dziękuję... powtórzyła Perina, bądź pewny, że nie marnujesz tych pieniędzy...
Zadanie Coquelicota nie było jeszcze skończone; tej nocy potrzebował zwiedzić jeszcze inne szynki i więcej sobie skaptować szpiegów; opuścił więc zakład przy ulicy l’Arbre-Sec, zapłaciwszy Gorju trzy sztuki złota za wino.
Perina czekała z gorączkową niecierpliwością, aż się Coquelicot oddali, chciała się bowiem przekonać co najprędzej, że waryatka, o której słyszała, była na prawdę Janiną de Simeuse.
Dała znak Grorju, żeby się zbliżył do niej.
— Zjadłaś kolacyę... powiedział szynkarz, i zapewne chcesz, żebym ci resztę wydał?... Bardzo sprawiedliwe żądanie... Dałaś mi trzy liwry... mam ci więc wrócić trzydzieści soldów... Oto one...
E! he!... stara, dodał ze śmiechem, na szczęście swoje przywlokłaś się tutaj dziś wieczór!... Wyjdziesz daleko bogatszą, aniżeliś przyszła... To się codzień nie przytrafia... Pięknych luidorów nie znajduje się na ulicy!... Cóż ty na to?...
— Zupełniem tego samego zdania... odrzekła Perina. Dwa luidory to wielka suma, dla takiej jak ja biedaczki, a jednakże oddałabym je z całego serca temu, co by mnie wybawił z wielkiego kłopotu w jakim się znajduję.
— No... no... podchwycił żywo; Gorju, może jabym ci co poradzić potrafił?...