Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No116 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Bardzo być może.
— I oddałabyś mi te pieniądze?...
— Najchętniej, daję słowo!...
Małe oczki szynkarza zabłysły chciwością.
— Jestem zatem na usługi... powiadaj, o co ci chodzi?...
— Zaraz, odpowiedziała wiedźma, wpatrując się w twarz swojego interlokutora. Czy mi się zdawało, czy też naprawdę mówiłeś coś o jakiejś waryatce?...
— Nie zdawało ci się... mówiłem i mówię to samo raz jeszcze. Czy ją znasz może?...
— Może!... Wczoraj rano, biedna obłąkana, młoda i ładna dziewczyna, którą mi oddano pod opiekę, wymknęła mi się z mieszkania. Szukam jej od tej chwili bezustannie po całym Paryżu, szukanie to wyczerpało mi tak siły, że o mało nie padłam zemdlona pod drzwiami tego zakładu.
— O!... wykrzyknął Gorju... cieszy mnie bardzo to, co słyszę od ciebie!... Twoja waryatka, i moja waryatka, muszą być jedną i tą samą waryatką!... Tyś zgubiła swoję wczoraj rano, a ja znalazłem moję wczoraj wieczorem... Widzisz, jak się dobrze rzeczy składają... Jakże wygląda ta twoja zguba?... Dwudziestoletnia, nieprawda?...
— Ani mniej, ani więcej...
Bardzo blada z dużemi czarnemi oczami i długiemi czarnemi włosami... dodała Perina.
— Kubek w kubek ta sama, jakbym ją widział...
— Miała wczoraj na sobie spódnicę wełnianą w paski czarne z białem i taki sam kaftanik...