Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No116 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

szłość zatem do mnie należy... Kerjeanie, jesteś zgubiony...
Tryumf wiedźmy nie trwał atoli długo... W chwili właśnie, kiedy szynkarz kładł klucz w zamek, otworzyły się nagle drzwi, prowadzące do małego ogródka i ukazali się w nich trzej ludzie... Jeden miał na sobie mundur niebieski z czerwonemi wypustkami i galonami, trójgraniasty na głowie kapelusz, długą laskę ze złotą gałką w ręku i przy boku szpadę... dwaj inni czarno od stóp do głów byli ubrani... Po za nimi w półcieniu rysowały się niewyraźnie uniformy i muszkiety...
— W imię króla... niech nikt się ruszyć nie ośmieli!... zakomenderowała piorunującym głosem osobistość w mundurze.
Na wszystkich naraz twarzach odmalowało się nieopisane przerażenie...
— Policya!... zawołano w tłumie... niech ucieka, kto może!...
Ogorzałe twarze bandytów pobladły... najśmielsi z pomiędzy nich zadrżeli... Kilku potraciło, głowy i pochowało się pod stoły... dwóch czy trzech odważniejszych chciało oknem uciekać do ogródka, ale wymierzone w nich lufy kilkunastu muszkietów, zmusiły do pozostania na miejscu...
— Dom obsaczony!... odezwał się dowódzca... rozkaz, aby strzelać do każdego, ktoby chciał opór stawić, wydany... jeżeli wam zatem chodzi o życie, stójcie jak skamieniali!...
Bandyci czuli dobrze, że przedsięwzięto środki odpowiednie... pochylili więc głowy i stracili energię, niby wilki, złapane w zasadzkę...