Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No117 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Nie słyszałem wcale o tem, czcigodny panie... Przyznaję, że to być może, ale ja nie wiem o tem...
— Nie wierzę...
— Dla czegóż?... Wielki Boże!...
— Bom przekonany, że przyjmujesz u siebie fałszerzy, i że im dopomagasz do puszczania w obieg monet podrabianych.
Po raz pierwszy od przybycia policyi, Gorju odetchnął swobodniej.
W przestępstwie, o jakie go posądzane, był stanowczo niewinnym.
Pewny tej swojej niewinności, czuł się bezpiecznym zupełnie.
— Co?.. wykrzyknął gwałtownie, to nieprawda, to fałsz najwierutniejszy!..
— Przekonamy się zaraz o tem... odrzekł komisarz.
— Przekona się pan o tem!... powtórzył Gorju. Ależ na miłosierdzie Boskie, jakże się tu przekonać o podobnej rzeczy, wielmożny panie?...
Komisarz nic nie odpowiedział, ale dał znak jednemu z agentów, a ten odwrócił się i wydał rozkaz podoficerowi dowodzącemu uzbrojoną załogą.
Załoga owa składała się z sześćdziesięciu ludzi.
Dwudziestu z nich ustawiło się na zewnątrz domu przy oknach i drzwiach, inni weszli do sali i stanęli przy bandytach z dobytemi szpadami w ręku...
Gorju dostał aż dwóch opiekunów, jednego z prawej, drugiego z lewej strony.