Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No117 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

hojną nagrodę... Musi uchodzić za bardzo bogatego, ten wasz towarzysz, o długiej szpadzie!...
— Wcale nie... wiemy dobrze, że niema nic... ale nie działał na swój rachunek...
— Na czyjże zatem?...
— Nie mówił nam tego, a myśmy się nie pytali...
Komisarz wzruszył ramionami...
— Doprawdy... rzekł... za nadtom jest łaskawy, iż słucham podobnych bredni!... Powtórzcie to jutro sędziemu kryminalnemu, a zobaczycie, czy się tem zadowolni, czy przyjmie to za dobrą monetę... No, sierżancie, ustaw tych łotrów po dwóch i poleć, aby ich, jak należy, pilnowano... Odprowadźcie ich z bronią w ręku do Chatelet, a ja tymczasem przetrząsę tutaj dom cały...
— Panie komisarzu... wykrzyknęła Perina... a co pan ze mną myśli zrobić?...
— To samo, co z innymi!...
— Ależ to niegodnie... ja jestem zupełnie niewinną!... Nie miałam fałszywych pieniędzy... przecie pan sam się przekonał...
— Wytłomaczysz się jutro...
— Panie komisarzu, nie wyrządzaj mi pan takiej krzywdy!... nie posyłaj mnie do więzienia, nie wysłuchawszy mnie przedtem... Ja wiem wszystko... Ja mogę powiedzieć, kto jest ten Coquelicot... mogę panu wymienić nazwisko magnata, u którego w usługach zostaje... mogę więcej jeszcze powiedzieć, bo znam dokładnie całą tajemnicę fałszerzy, i powiem wszystko, ale proszę mnie puścić... proszę mnie puścić... koniecznie...