Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No117 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

ścia w małą, ciemną, zupełnie pustą, błotnistą uliczkę.
— Wolną jesteś, odezwał się Mikołaj Barbet, uciekaj!... Tylko pamiętaj, żeby cię nie złapali, pamiętaj o tem, że ci, których zdradzić chciałaś, rozporządzają daleko większą władzą, niż policya i sprawiedliwość. Jedno nieroztropne słowo, a na pewno łeb ci ukręcą. Pamiętaj o tem!...
— Dziękuję, odrzekła Perina, zastosuję się do uwagi.
— Umykaj prędko!
Wiedźma odwróciła się od agenta, i zaczęła biedz, o ile tylko sił jej starczyło.
Mikołaj Barbet pozwolił jej lecieć przez kilka minut, a potem krzyknął z całej siły:
— Hej, żołnierze — więzień ucieka!... Dajcie ognia za tą kobieta!... ognia czemprędzej!...
— Zdradzoną jestem!... pomyślała wiedźma, której te słowa, jakby skrzydła do nóg poprzypinały, ten zbir chce się mnie pozbyć koniecznie!... Nieboszczycy nie mówią!...
I szybciej jeszcze lecieć poczęła.
Żołnierze zawrócili na rozkaz Mikołaja Barbet.
Światłość przeszyła ciemności.
Rozległo się ze dwanaście wystrzałów i zaraz rozległ się też głuchy łoskot padającego na bruk ciała.
— Dostała!... odezwał się głośno sierżant. Nicaise i Barnabe, idźcie, podnieście łotrzycę.
Dwaj żołnierze wyszli z szeregu.
Widziano, jak się pochylili w ciemności i pod-