Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No119 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

Tym razem nie pan de Rieux przyszedł im jednakże otworzyć, ale kamerdyner jego, przybyły przed tygodniem z Brest, człowiek, któremu René ufał jak najzupełniej... On wprowadził przybyszów do małego saloniku na parterze...
Szeroka twarz Bouton d’Ora wydawała się bardziej dziś, niż zwykle ożywioną... Dagobertowi oczy błyszczały...
— Mamy honor złożyć nasze uszanowanie panu markizowi!... powiedział karzeł, kłaniając się do ziemi...
— Straciłem już nadzieję, że was kiedy zobaczę!... wykrzyknął René...
— To pan markiz źle nas sądził... szepnął z uszanowaniem Dagobert...
— Dla czegóż tak długo nie dawaliście żadnej o sobie wiadomości?...
— Bo nie mieliśmy nic nowego, nic interesującego dla pana markiza...
— A dzisiaj?... zapytał żywo oficer marynarki...
— Dzisiaj jesteśmy w możności zadowolnić pana markiza... dokończył Dagobert...
— Zupełnie?...
— Nie tak zupełnie znowu, żeby można działać: zaraz dziś w nocy, albo chociażby jutro... ale najzupełniej nam się chyba uda...
Oczy markiza zabłysły...
— Może... może bardzo prędko!... zakończył Dagobert... i wyjął z kieszeni dwa przedmioty i położył je na stole przed markizem...
— Co to jest?... zapytał René...