Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No120 p1 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

i odwaga granic nie mają, będzie nas zatem siedmiu... Czy to wystarczy?...
— To więcej, niźli potrzeba do porwania jednej kobiety... odrzekł Dagobert... Cała służba spać będzie, a zanim się obudzi, my już daleko odlecimy...
— Kareta czekać będzie na ulicy l’Enfer... ciągnął René... ja sam będę powoził, gdy po skończonej wyprawie będziemy mieli baronową de Kerjean w naszych rękach...
— Kiedy pan markiz działać pragnie?...
— Jak można najprędzej, ale to od was więcej, niż odemnie, zależy...
— A więc dzisiejszej nocy zajmiemy się kaptowaniem ludzi... jutro drugi klucz posiędziemy... następnej nocy przekonamy się, czy klucz łatwo funkcyonuje... i jeżeli pan markiz uważa za stosowne, możemy popróbować szczęścia na trzecią noc z kolei...
— Zgoda... odrzekł René. A czy was jeszcze zobaczę?...
— Nie... Chyba w razie, gdyby zaszła jakaś nieprzewidziana przeszkoda, o której musielibyśmy uprzedzić pana markiza...
— Na którą godzinę naznaczacie schadzkę?...
— Na dwunastą w nocy.
— Gdzież spotkam się z wami?...
— Na ulicy Tombe-Issoire, przy furtce...
— Jak zdołacie mnie i mojego kamerdynera wprowadzić do podziemi?...
— Nic łatwiejszego... Przygotujemy ubranie i pan markiz przebierze się za robotnika, poczerni-