Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No120 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

my panu twarz i ręce uczynimy niepodobnym do poznania... To samo zrobimy z kamerdynerem... Poprowadzę pana markiza i powiem mu hasło... Szyldwach zna mnie dobrze i nie zrobi żadnej kwestyi... Bouton d’Or uczyni to samo z pańskim kamerdynerem... Dostawszy się do podziemi dam znak moim trzem ludziom... Zbierzemy się około pana markiza, zasłonimy go przed niepotrzebnemi oczami i skierujemy się ku drzwiom przejścia... Skoro je otworzymy i wejdziemy w korytarz, zaraz je za sobą zamkniemy i sprawa wygrana, bo niepodobnaby było nas gonić, gdyby nawet spostrzeżono nasze nagłe zniknięcie, co zresztą także wydaje mi się nieprawdopodobnem... Widzi pan markiz, że wszystko przewidziane, i że gdyby nas fatalność jaka zawiodła w ostatniej chwili, nie będzie to winą planu, dobrze i ostrożnie obmyślanego...
— Wierzę, że nam się uda, wierzę w to z całej duszy!... odpowiedział René. A przytem oddaję najzupełniejszą sprawiedliwość gorliwości waszej... Cokolwiek się stanie, obiecana nagroda słusznie wam się będzie należeć i z pewnością was nie ominie...
— Więc... zapytał Dagobert z zapałem, więc nasze ułaskawienie?...
— Otrzymacie je odemnie za trzy dni, daje wam na to słowo honoru.
— Niech żyje pan markiz!... wykrzyknęli z zapałem Dagobert i Bouton d’Or. Niech błogosławioną będzie ręka, która nas ocaliła.
I obaj bandyci opuścili pawilon przy ulicy de la Corisaie, a karzeł raz jeszcze powtórzył: