Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No120 p2 col2.jpg

Ta strona została skorygowana.

Włożył klucz w zamek i zaraz się przekonał, iż ślusarz wykonał robotę sumiennie.
Nie rozległ się żaden zgrzyt, nie zjawiła się żadna trudność.
Zakręcony klucz obrócił się najdokładniej i drzwi się otworzyły.
— Dobrze idzie!... pomyślał Dagobert, markiz de Rieux będzie zadowolony!...
Miał zamknąć z powrotem i uciekać, gdy nagle zadrżał gwałtownie, spostrzegłszy przy słabem świetle latarki zawieszonej u sklepienia, postać ludzką, wysoką a chudą, stojącą o kilka kroków od niego i bacznie mu się przypatrującą.
Tym człowiekiem był Coquelicot.
Siepacz powrócił do pałacu i zapytał o barona, bo chciał mu zdać sprawę z jakiejś misyi sobie powierzonej.
Dowiedział się od Moralesa, że Kerjean był w podziemiach, chcąc więc okazać wielką gorliwość swoję, udał się tam za nim.
— Widziałem już gdzieś tę dziwną twarz i śmieszną figurę... myślał sobie Coquelicot, przypatrując się Dagobertowi, a głośno zapytał:
— Kto jesteś przyjacielu?...
— Kto ja jestem?... powtórzył karzeł, siląc się na odwagę. Zdaje mi się, że łatwo się tego domyśleć... jestem towarzyszem pochodni...
— A co robisz tutaj?...
Odpowiedzieć na to pytanie było trochę trudno.
Dagobert próbował się wykręcić, udając szczerość.