Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No120 p4 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

się ich w szereg towarzyszów pochodni, ciągła ich obecność tutaj, musi ukrywać jakieś plany tajemne, jakiś spisek przeciwko mnie uknuty... Mój wróg czyha na mnie, ale prędzej jego godzina wybije!...
Coquelicot nadstawił ucha i nie stracił ani słowa z monologu wypowiedzianego półgłosem przez Kerjeana.
— Co pan baron rozkaże?... zapytał następnie.
— Niech zwiążą tych ludzi i wezmą pod silną straż oddzielnie, ażeby nie mogli przemówić do siebie ani słowa... Wybadam sam każdego z osobna...
— Dobrze, ale ja nie mogę tu rozkazywać... panie baronie, nie znają mnie tutaj wcale, nie usłuchają zatem moich poleceń.
Kerjean przywołał tego samego towarzysza, któremu wydał poprzednio rozkazy.
— Ten pan, rzekł, wskazując na Coquelicota, jest zastępcą moim... Słuchajcie go, jakbyście mnie słuchali...
Coquelicot i towarzysz pochodni zniknęli zaraz w tłumie.
Po kilku minutach, baron zobaczył dwa oddziały, jeden z sześciu, drugi z trzech ludzi złożone, kierujące się w stronę Bouton d’Ora i Dagoberta.
Coquelicot szedł w pewnem oddaleniu za sześcioma ludźmi, zmierzającymi do kowadła, przy którem pracował olbrzym.
Ex-psiarczyk księcia de Guemenée, kuł z całej siły ogromną sztabę metalu, podnosił i opuszczał młot z mechaniczną akuratnością i herkulesową