Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No121 p1 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

imieniu nas wszystkich wydam wyrok na oskarżonych.
Ostatnie słowa barona, przyjęte zostały z ogólnym uznaniem.
Milczenie zapanowało na nowo, a było tak głębokie, że słychać było wyraźnie każdą kroplę wody spadającą ze sklepienia.
Coquelicot zbliżył się do Kerjeana.
— Od którego z dwóch łotrów zacznie pan baron śledztwo?... zapytał po cichu.
— Od rozumniejszego, odpowiedział baron, od małego garbuska, nazywanego Dagobertem. Z nim walka będzie może trudną, z tamtym łatwiej sobie poradzimy.
Coquelicot zbliżył się do towarzyszów pilnujących Dagoberta i karzeł został przyprowadzony albo raczej przyciągnięty do barona.
Towarzysz Bouton d’Ora przekonany był, że wywinie się z tej sprawy chyba przez coś patetycznego.
Zaledwie dostawiono go przed Luca, padł na oba kolana, a przybierając najboleśniejszy i najrozpaczliwszy wyraz, przemówił łkając po przez łzy spływające mu strumieniami po policzkach.
— Na Boga, szlachetny i wspaniałomyślny panie, ulituj się nad niewinnym, który całą nadzieję swoję pokłada w sprawiedliwości twojej jedynie... Jakże ja się obronię, skoro nie wiem nawet, o co mnie oskarżają?... Cóż uczyniłem takiego?... Dla czego obchodzą się ze mną, jak ze złoczyńcą, po co wiążą nieszczęśliwe moje ciało, po co skrępowali wychudłe moje ręce, czyż ja potrafiłbym zro-