Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No121 p2 col3.jpg

Ta strona została skorygowana.

— Markiz René de Rieux!... nie wiem doprawdy, szlachetny panie, ktoby to mógł być taki...
— Jakto?... Czyż to nie z jego rozkazu, znajdujecie się tutaj?... ciągnął Luc, czy nie jemu donosicie o wszystkiem, co się tu dzieje?...
— Wolne żarty, szlachetny panie. Ja przychodzę tutaj po to, ażeby zarobić na życie, a bez żadnych a żadnych innych celów, przysięgam panu na to!...
Coquelicot, znajdujący się przy baronie, szepnął mu do ucha:
— Niech pan baron każe zrewidować tego łotra...
Kerjean skinął głową potakująco.
Coquelicot zbliżył się do garbusa i zapytał:
— Wiele masz kieszeni, mój przyjacielu?...
— Dwie, odpowiedział Dagobert z konwulsyjnem drżeniem, ale zupełnie puste... zupełnie...
— Zaraz się o tem przekonamy...
Powiedziawszy to, Coquelicot przetrząsnął kieszenie nieszczęśliwego karła, i oprócz różnych nie nieznaczących przedmiotów, wyciągnął także dwa klucze zupełnie nowe i oddał je baronowi.
— Co to za klucze?... zapytał Kerjean.
— Od mieszkania, odpowiedział garbus, od mojego własnego domu.
— Panie baronie, powiedział Coquelicot, niech pan baron raczy porównać te klucze, z kluczami od tajemniczego przejścia, w którem przed chwilą spotkałem tego poczciwca...
— A ha!... wykrzyknął Kerjean, przyjrzawszy się kluczom, pokazuje się więc, mój Dagobercie,