Strona:Dom tajemniczy from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1891 No121 p3 col1.jpg

Ta strona została skorygowana.

że miałeś zamiar dostania się do mojego hotelu bez anonsowania się, w każdej porze, w jakiej ci się spodoba.
— Nie, panie baronie, nie!... wykrzyknął karzeł, przerażony do najwyższego stopnia... Nie wierz pan temu, błagam cię o to... Pański hotel jest dla mnie świętością... za całe królestwo świata nie wszedłbym tam po kryjomu!... — Jednakże te klucze zostały po to zrobione, żeby otwierać drzwi moje...
— One także moje otwierają... przysięgam panu... To prosty przypadek tylko... Zresztą wszystkie prawie klucze są do siebie podobne...
— Czy nie masz nic innego do powiedzenia?...
— Niestety!... mogę tylko mówić prawdę... co też powiedziałem...
Coquelicot, mimo obecności swojego pana, zaczął się śmiać hałaśliwie...
Kerjean pokiwał parę razy głową, a spojrzenie, jakie rzucił na Dagoberta, wydało się temu ostatniemu wyrokiem śmierci...
— Odprowadźcie tego człowieka, o jakie piędziesiąt kroków, zwiążcie go mocno i nie spuszczajcie z oka, a przyprowadźcie tego drugiego, niech jego z kolei wybadam...
Rozkazy barona natychmiast wykonano... Odprowadzono Dagoberta, a przyciągnięto Bouton-d’Ora...
Zadanie było trochę trudne... Olbrzym opierał się z nieprzezwyciężoną prawie siłą... Nie bronił się wcale, ale się i nie ruszał, stał jak posąg...